Ach, ta młodzież... Autobus linii 141. Połowa miejsc wolna. Na
podwójnym fotelu przy przednich drzwiach siedzi chłopak, czyta
książkę. Na przystanku wsiada dynamiczna pani w średnim wieku. Rzuca na
młodzieńca piorunujące spojrzenie i oznajmia: "Może byś
mi ustąpił miejsca, młody człowieku?". Chłopak rozgląda się po
autobusie, po czym mówi grzecznie (choć z ironią): "Wprawdzie jest
jeszcze dużo miejsc, na których mogłaby pani usiąść, ale jeśli zależy
pani na tym - to proszę". Kobieta siada i - oburzona - mówi do
siedzącej za nią osoby: "Ach ci młodzi, za grosz kultury! Jeszcze
komentuje, gówniarz".
Jan
Halbersztat (Gazeta Stołeczna 06.11.2000)
Skąd się biorą pieniądze? Nie znoszę kolejek, ale ta była niedługa:
jakaś dziewczyna, jakaś para i już nasz wspólny cel - bankomat
przy pl. Narutowicza. Pierwsza podeszła para; ona - długowłosa brunetka,
on - ostrzyżony przy skórze, obydwoje w dżinsach i T-shirtach,
młodzi, nowocześni. Stanęli przy bankomacie, kilka razy wkładali kartę,
z ożywieniem dyskutowali. Wreszcie poddali się. Pani przede
mną odeszła bez próby. Ja zaryzykowałam. Wsunęłam kartę, wstukałam PIN i
na ekranie maszyny pojawił się napis: "Awaria drukarki,
czy chcesz kontynuować transakcję?". Chciałam, transakcja się powiodła.
| Młodzi ludzie odeszli, tłumacząc sobie: - Nie ma pieniędzy,
drukarka się zepsuła...
Aleksandra
Boćkowska (Gazeta Stołeczna 30.08.2000)
Wypadki chodzą po ludziach. Stałam na przystanku autobusowym Sady
Żoliborskie. Obok mnie dwie starsze panie prowadziły
ożywioną dyskusję.
- Wie pani, dwa lata temu tu niedaleko zdarzył się bardzo dziwny
wypadek - rozpoczęła opowieść jedna z nich. - Ktoś wpadł pod
tramwaj. Pogotowie przyjechało bardzo szybko, potem dźwig do podnoszenia
tramwaju i policja. Nikt dokładnie nie wiedział, jak wygląda
poszkodowany. Zapamiętano tylko tyle, że był to mężczyzna w szarym
płaszczu. Po kilku minutach ktoś zauważył, że ofiara wypadku
stoi obok niego. "A co pan tu robi? Dlaczego pan nie leży pod
tramwajem?" - padło pytanie. "Bo tak jak pan obserwuję ten wypadek, a
poza tym tam jest niewygodnie" - odpowiedziała trochę podchmielona
ofiara.
Marta
Kawczyńska (Gazeta Stołeczna 07.08.2000)
Nadgorliwi. Mieszkańcy ul. Mozaikowej w Miedzeszynie walczyli o
oświetlenie ulicy. Postawili nawet kilka własnych słupów. Gmina
miała tylko dołożyć lampy. Czekali na nie już rok. I nagle stał się cud.
Na Mozaikowej pojawiła się firma, która zaczęła zakładać latarnie.
Mało tego, wykopała kilka dołów, a w dołach pojawiły się słupy. - Cała
ulica będzie oświetlona. Niemożliwe! - dziwli się mieszkańcy. Gdy
na drugi dzień wrócili z pracy, słupów już nie było. - Na pewno ukradli
- snuli domysły. Powód okazał się bardziej zaskakujący: -
Myśleliśmy, że gmina chce oświetlić całą ulicę, dlatego wstawiliśmy
brakujące słupy. Okazało się jednak, że była zainteresowana tylko
częścią. Słupy musiały więc zniknąć - wyjaśnił pracownik firmy
instalującej oświetlenie. Dobrze, że nie robili drogi. Musieliby zwijać
asfalt.
Tomasz
Kwaśniewski (Gazeta Stołeczna 20.07.2000)
Niedzielna, ale dzielna. Szedłem uliczką Żabią w Piasecznie. Także
szła, ale z przeciwka, elegancka pani. Nagle ni stąd, ni zowąd
odwróciła się i ruszyła pędem. Dopadła niebieskie cinquecento, któe już
się wycofało z chodnika, już było na środku ulicy... Zapomniała
powiedzieć czegoś kierowcy - pomyślałem. Ale pani wbiwszy obcasy w
asfalt, podparła tył auta. - Pomocy - wykrztusiła. Podparłem i ja.
Zerknąłem na przednie siedzenie - było puste! - Zapomniałam o hamulcu -
wyjaśniła, dysząc. Usiadłszy już za kierownicą, rzuciła: - Wie
pan, ze mnie to taki niedzielny kierowca. - I odjechała z piskiem opon.
Paweł
Wieczorek (Gazeta Stołeczna 06.07.2000)
Odciągnąć - zaciągnąć. Tramwaj linii 26 przedziera się przez
Pragę-Północ. Atmosfera w drugim wagonie jest wesoła. Świecące
słonko przyspiesza krązenie alkoholu we krwi niektórych pasażerów.
Przystanek przy Czterech Śpiących. Tramwaj nie rusza.
Pasażerowie zaczynają się kręcić niecierpliwie. Nagle do wagonu wchodzi
pani motorniczy. - Który był taki dowcipny i zaciągnął
hamulec? - pyta wściekła. Pasażerowie, w tym grupka najweselszych,
rozglądają się dokoła, każdy robi niewinną minę. - To może
przynajmniej odciągniesz hamulec - pani motorniczy z intuicją godną
Sherlocka Holmesa zwraca się do najweselszego z mężczyzn. Ten
ani drgnie. Pani motorniczy sama odciąga hamulec i wysiada. - Jakbym
odciągnął, to wyszłoby na to, że umiem i zaciągnąć -
najweselszy zwierza się koledze. - Słusznie - konstatuje tamten.
Tomasz
Kwaśniewski (Gazeta Stołeczna 18.05.2000)
Siusianie wzbronione. Albański funkcjonariusz straży granicznej został aresztowany, bo poszedł za potrzebą w krzaki po drugiej stronie granicy - do Macedonii. Macedoński patrol graniczny zakuł go w kajdanki i odprowadził na posterunek. Po złożeniu wyjaśnień Albańczyk został zwolniony. Tłumaczył się, że po albańskiej stronie nie było żadnych zarośli, a ponieważ jest człowiekiem wstydliwym, przekroczył granicę w poszukiwaniu ustronnego miejsca.
źródło: Gazeta Wyborcza 15.09.2000
Pech złodzieja. Pewien brazylijski złodziej nie mógł wybrać gorszego dnia na obrabowanie pasażerów w autobusie w Rio de Janeiro. Po ograbieniu ich z 800 dolarów przestępca wyskoczył z autobusu, trafiając prosto na... 410-osobowy kordon policji zgromadzonej na jednym z placów. Odbywała się tam akurat ceremonia z udziałem gubernatora Rio. W pościg za zdezorientowanym złodziejem puścił się sam głównodowodzący policji wojskowej. Ścigany próbował jeszcze wskoczyć do któregoś z przejeżdżających autobusów, ale pogoń nie trwała długo.
źródło: Gazeta Wyborcza 31.07.2000
Najdroższe tic-taki świata. Trzy cukierki Tic-Tac w oryginalnym opakowaniu kosztowały mieszkańca Legnicy 250 zł. Kupił je od 22-latka z Głogowa, który reklamował je w lokalnej gazecie jako viagrę. Po wyroku sądu pomysłowy oszust oprócz trzymiesięcznej kary w zawieszeniu musi oddać powodowi pieniądze. Sędzia orzekł również "przepadek dowodu rzeczowego" w postaci trzech tic-taków.
źródło: Gazeta Wyborcza 31.07.2000
Ekokrowy. Krowy wniosą "bezbolesny wkład" do zmniejszenia emisji gazów wywołujących efekt cieplarniany. Brytyjscy naukowcy będą aplikować zwierzętom bakterie, aby nie odbijało im się metanem. Krowy i w mniejszym zakresie owce wytwarzają jedną czwartą globalnej emisji metanu. - jednego z gazów, które wywołują efekt cieplarniany.
źródło: Gazeta Wyborcza 31.07.2000
Klo$zard. Tomas Martinez, 67-letni kloszard żyjący na ulicach jednego z miast Boliwii, na widok policjantów rzucił się do ucieczki. Tymczasem policja chciała jedynie pomóc prywatnemu detektywowi, który miał odnaleźć dziedzica fortuny. Martinez okazał się jedynym spadkobiercą sześciu milionów dolarów pozostawionych przez jego byłą żonę.
źródło: Gazeta Wyborcza 25.07.2000
Kalesony z podpisem. Biegacz narciarski Vegard Ulvang sprzedaje bieliznę z własnym autografem. Już w 1994 roku po igrzyskach w Lillehammer jeden z norweskich inwestorów proponował Ulvangowi kupno praw do jego nazwiska, które miało być umieszczone na wełnianych skarpetach. Wtedy odmówił. Jednak w 1996 roku, jak mówi "dla żartu i świętego spokoju", zainwestował w 50 proc. akcji firmy tekstylnej Elite Sport. - Znalazłem niszę rynkową - chwali się. W ubiegłym roku tylko na rynku norweskim firma sprzedała kalesony i skarpety za blisko 6 mln dolarów. Prasa nazywa narciarza "chłopakiem w złotych majtkach".
źródło: Gazeta Wyborcza 25.07.2000
Koń stoik. Niezwykłym spokojem wykazał się siedmioletni ogier Pico, który wpadł do studni w norweskiej miejscowości Mandal. Szukająca zaginionego konia właścicielka usłyszała dziwne bulgotanie. Nachyliła się nad studnią i ujrzała głowę Pico, jak wynurzał głowę z wody, by zaczerpnąć powietrza, a potem wydychał powietrze pod wodą puszczając bąbelki. Wezwani strażacy sprawnie wydostali ogiera z potrzasku. Zwierzę nie odniosło żadnych obrażeń, nie było też ani trochę zdenerwowane. - Pico jest bardzo spokojnym koniem - wyjaśniła właścicielka.
źródło: Gazeta Wyborcza 25.07.2000
Palec z erratą. Nowy regulamin armii rumuńskiej nakazuje, by żołnierze bez czapki na głowie salutowali, przystawiając środkowy palec do skroni - podaje dziennik "Jurnalul National". Jak wiadomo, podniesienie środkowego palca uchodzi za niegrzeczny i nieprzyzwoity gest. Rzecznik rumuńskiego ministerstwa obrony kapitan Gelaledin Nezir przyznał wczoraj, że taki wzór salutowania znalazł się w egzemplarzach nowego regulaminu, a wszystkiemu winien jest... błąd drukarski. Ministerstwo zapewnia, że wydrukuje erratę i dołączy do wszystkich egzemplarzy regulaminu.
źródło: Gazeta Wyborcza 18.07.2000
Miłość jak narkotyk. Tę banalną prawdę potwierdzili ostatnio naukowcy. Badacze pokazywali zakochanym zdjęcia partnerów lub partnerek, co wywoływało natychmiastowe zmiany chemiczne w mózgu. Zmiany te zachodziły dokładnie w tych samych rejonach mózgu, które aktywizowane są również przez narkotyki. Osoby zakochane poznać można m.in. po szklanych oczach i ograniczonej zdolności oceny partnera.
źródło: Gazeta Wyborcza 18.07.2000
Mały chłopiec wygrał z wielkim Benem. Kanadyjczyk Ben Johnson, zwycięzca biegu na 100 m na olimpiadzie w Seulu, przegrał wyścig z małym chłopcem, który ukradł mu portfel. Johnson został okradziony na Via Veneto w Rzymie przez grupę dzieci cygańskich. Zagadały go, a jedno z nich wyrwało mu portfel z 4900 dol. Sprinterowi udało się dogonić i złapać jedno z dzieci, ale sam złodziej był od niego szybszy. Ben Johnson stracił olimpijski medal za stosowanie dopingu. Niedawno podpisał trzymiesięczny kontrakt na trenowanie syna libijskiego dyktatora Muammara Kadafiego.
źródło: Gazeta Wyborcza 13.07.2000
Mama syrenka... Półnaga syrena, wylegująca się na skale, przykuwa uwagę turystów w jednym z norweskich fiordów. - Jeden gość wyskoczył z łódki i zaczął ku mnie płynąć - powiedziała agencji Reuters syrena. Blondwłosa piękność tak naprawdę nazywa się Line Oexnevad, ma 37 lat, dwójkę dzieci, na co dzień pracuje w szpitalu. Bycie syreną to okazjonalna "fucha", za którą płacą lokalne władze.
źródło: Gazeta Wyborcza 01.07.2000
Pozew nie z tej ziemi. Mieszkaniec stanu Wirginia Larry Bryant złożył w sądzie pozew przeciw swemu gubernatorowi. Zarzuca mu, że... nie chroni mieszkańców stanu przed porwaniami przez kosmitów. Bryant powiedział dziennikowi "Washington Post": - Wierzę, że UFO to poważna sprawa i że świadkowie mówią prawdę. W pozwie domaga się m.in. dogłębnej analizy działań kosmitów na ziemi oraz stworzenia sił szybkiego reagowania, które przeciwdziałałyby porwaniom i doprowadziły ufoludki przed oblicze sądu.
źródło: Gazeta Wyborcza 01.07.2000
Dwóch małych za mało. Do dwóch małych fiatów zakradł się w czwartek w nocy 20-letni Miłosz D. z Torunia. Najpierw włamał się do fiacika zaparkowanego przy Szosie Chełmińskiej. Z auta wymontował stacyjkę i próbował uruchomić pojazd. Nie udało się to jednak, bo w aucie nie było akumulatora. Miłosz D. pozostawił pierwszy samochód i z innego "malucha" wymontował skrzynkę narzędziową i akumulator. Gdy zakładał skradziony akumulator, został zatrzymany przez policjantów patrolujących ulicę. | (komentarz odredakcyjny: Okazuje się, że potrzebne są co najmniej dwa "maluchy", aby sklecić z nich coś, co nadaje się do jazdy. A i też nie zawsze.)
źródło: Angora 13/2000 za: Nowości nr 59
Nogami po aucie. W tym tygodniu na ul. Szewskiej pewien wrocławianin widząc samochód zaparkowany w poprzek chodnika, nie zszedł na jezdnię, tylko wskoczył na maskę auta, przeszedł po jego dachu i zeskoczył po drugiej stronie. | Strażników wezwał właściciel auta skarżąc się, że pieszy uszkodził mu wóz. Strażnicy po krótkiej rozmowie z pieszym i z kierowcą ukarali tego ostatniego mandatem (100 zł) za nieprawidłowe parkowanie, którego skutkiem było zatarasowanie całej szerokości chodnika. Przy okazji pouczyli kierowcę, że może sprawę zgłosić policji i w ten sposób domagać się od pieszego ewentualnego odszkodowania za zniszczenie samochodu. Pieszy zaś stwierdził, że ten, kto parkuje auto na chodniku, musi liczyć się ze wszelkimi konsekwencjami swojego aspołecznego czynu.
źródło: Angora 13/2000 za: Wieczór Wrocławski nr 55
Włamał się do kolegi. Niespełna 20-letni mieszkaniec Skarżyska obserwował lokal w bloku przy ul. Piłsudskiego. Gdy z mieszkania wyszedł starszy mężczyzna, pozalepiał wizjery w drzwiach sąsiadów gumą do żucia i za pomocą łomu dostał się do wnętrza upatrzonego lokalu. Jakie było jego zdumienie, gdy tuż za progiem dostrzegł swojego znajomego, jak się okazało mieszkającego tu wraz z ojcem. Sam lokator również nie mógł zrozumieć, dlaczego kolega zniszczył mu drzwi, a na ramieniu dźwiga sporej wielkości torbę. Niedoszły złodziej, który najwyraźniej źle ocenił sytuację w interesującym go mieszkaniu, rzucił się do ucieczki. Zdaniem policji, doznał szoku widząc lokatora, w dodatku doskonale znaną sobie osobę. Poszukiwania włamywacza, który od pechowego "skoku" nie pokazuje się w swoim mieszkaniu, prowadzi Komenda Powiatowa Policji w Skarżysku.
źródło: Angora 12/2000 za: Echo Dnia 60/2000 (11-12.03)
Bezdomny z gestem. Mieszkaniec ul. Karwowskich zaprosił do swego domu bezdomnego kolegę. Ten, wykorzystując chwilę nieuwagi domownika, wszedł do pomieszczenia gospodarczego i ukradł czarną saszetkę, w której było 8 tysięcy marek. Po kilku godzinach bezdomny udał się do leszczyńskiej noclegowni, w której na stałe przebywał. Tam pochwalił się swoim towarzyszom cennym łupem. Złodziej zaczął bawić się z kompanami w "łapki". Gra polegała na tym, że pozostali bezdomni mieli odgadywać, w której ręce sprawca trzymał zwinięty 100-markowy banknot. Osoby, które prawidłowo wskazały dłoń, otrzymywały pieniądze. | - Jak do tej pory udało nam się odzyskać zaledwie 100 marek - informuje Piotr Rosiński, rzecznik prasowy komendanta miejskiego policji w Lesznie. - Znamy personalia sprawcy i wkrótce wyślemy za nim list gończy. | Finałem całej sprawy jest przykra wiadomość o śmierci poszkodowanego, który zmarł na zawał.
źródło: Angora 8/2000 za: Panorama leszczyńska 6/2000
Jeleń górą. Podczas polowania w lasach powiatu leszczyńskiego w Wielkopolsce jeleń zaatakował naganiacza. Poturbowany mężczyzna trafił do szpitala. Zwierzę chciało przerwać kordon nagonki i wtedy rzuciło się na naganiacza. | - Poturbowany mężczyzna miał przebitą rogiem czaszkę i uszkodzoną tkankę mózgu. Operacja neurochirurgiczna trwała cztery godziny i powiodła się. Pacjent czuje się dobrze. | (komentarz odredakcyjny: Na ogół to jelenie tracą na kontaktach z naganiaczami, a tu, proszę, jakie piękne odstępstwo od normy. Niefortunny naganiacz powetuje sobie, z pewnością, straty na innym jeleniu. Od tego przecież one są.)
źródło: Angora 6/2000 za: Dziennik - magazyn nr 5
Sypialnia pełna wynalazków. Dziennikarze brytyjskiego wydania pisma "Focus" ogłosił listę najdziwniejszych wynalazków. Otwiera ją latające biurko. Mebel ma przedziały wypełnione gazem lżejszym od powietrza. To rozwiązanie pozwala umieścić go pod sufitem, kiedy akurat chcemy w małym pokoju rozłożyć na noc łóżko. Muzyczne prezerwatywy mają mniej praktyczne znaczenie, ale bardzo umilają przedłużający się akt miłosny. Pod wpływem mocnego nacisku prezerwatywa taka wygrywa skoczne melodyjki. W nieopalanej sypialni bardzo przyda się nowe urządzenie grzewcze: specjalną rurką oddech śpiącego kierowany jest na palce stóp.
źródło: Wróżka 10/1999